Dlaczego ćma leci do ognia? Co ją tak przyciąga? Czemu nie zważa na to, że ogień może przypalić jej skrzydła? Co tak bardzo popycha ją do unicestwienia?
Podobno nocne owady opierają swoją orientacje na świetle Księżyca. Jedna z hipotez głosi, że ćmy mylą źródło światła z Księżycem. Inna teoria – sformułowana przez Henry’ego Hsiao – mówi o tym, że światło dzienne jest dla ćmy niebezpieczne, ale sztuczne ją przyciąga. Kiedy ćma znajdzie się blisko jego źródła, czuje niebezpieczeństwo. Nie może jednak odlecieć, bo jaskrawe światło upośledza widzenie ćmy. Krąży więc wokół niego, ponieważ obszar otaczający ognisko lub żarówkę jest ciemny i kojarzy jej się z bezpieczeństwem. To złudne uczucie… jest w niebezpiecznej pułapce, nie może uciec, bo nie widzi drogi. Jedyna wskazówka to światło, ale jak się zbliży to zginie…
Żadna z tych teorii nie znalazła do tej pory większego uznania – szkoda, że ćmy nie mogą z nami o tym porozmawiać…
Inaczej sprawa wygląda z ludźmi. Coraz więcej wiemy na temat tego, co przyciąga nas do innych osób, dlaczego trwamy w „toksycznych” związkach/relacjach, dlaczego nasi partnerzy bywają podobni – mają wspólny mianownik…
„Wszystkie moje partnerki to histeryczki”, „Przyciągam Borderline”, „Moi partnerzy nigdy nie okazywali mi uczuć, nie rozumieli mnie” „Kobiety, z którymi się spotykałem skupiały się tylko na karierze” „Dla niego ważniejsi są inni, zrobiłby dla nich wszystko, a mnie, moich potrzeb, nie zauważa”, „Jej niedostępność pociąga mnie najbardziej, jednocześnie najbardziej potrzebuje tego, żeby przestała to robić”, „On nie angażuje się w związek, jest zimny, zdystansowany, a ja tak bardzo potrzebuje bliskości” „Krzywdzi mnie… ale jak przeprasza to tracę siły, żeby to przerwać”, „On mnie potrzebuje, nie mogę go zostawić”
Znasz to? Co Ty w nim widzisz? Ciągnie Cię do ludzi mimo, że wiesz, że ta relacja nie jest dla Ciebie dobra? Czujesz, że źle się to skończy, ale tak bardzo przyciąga Cię jakaś niewidzialna siła? Cierpisz, ale brakuje siły, żeby to zakończyć? A może uważasz, że to właśnie Ty i tylko Ty możesz Ją zmienić? Na co dzień jesteś wygadany, a przy Niej milczysz? Jesteś pewna siebie, a przy Nim zaczynasz wątpić we własne myśli? Jest w Niej coś, co przyciąga i mimo ostrzeżeń i alarmu w głowie – brniesz, jak ćma w ogień…
Chemia Schematów – bo to o niej mowa. To próba wyjaśnienia sposobu w jaki łączymy się w pary. Dodatkowo rzuca również światło na to, dlaczego trwamy w relacjach, nawet wtedy, kiedy jest to dla nas niekorzystne. Ludzie dobierają się w pary lub tworzą relacje przyjacielskie na podstawie swoich schematów (więcej o schematach i Terapii Schematów pisałam tutaj). On jest opanowany emocjonalnie, zorganizowany i drobiazgowy, ona spontaniczna, wrażliwa i otwarta na doświadczenia – dogadują się. Ich różnice ułatwiają im zachować równowagę, między emocjami a myśleniem w ich relacji. Szanują swoją różnorodność i czerpią z siebie nawzajem. On uczy się od niej emocjonalności i wrażliwości, ona zorganizowania i samoregulacji. Dopóki równowaga i elastyczność jest zachowana, nie ma potrzeby się tym zajmować.
Co jednak kiedy związek zaczyna przypominać huśtawkę? Na czym polega TA chemia?
Badania wskazują, że ludzie z przywiązaniem innym niż bezpieczne np. unikającym lub lękowo- ambiwalentnym, łatwiej wchodzą w relacje, które nie dają im satysfakcji i jednocześnie trwają w nich. Emocje i doświadczenia, które miały miejsce w naszym dzieciństwie, wydrążyły w naszym mózgu ścieżki. Te ścieżki to inaczej schematy. Aktywacja schematu rozpoczyna się szybko i aktywuje emocje np. Jesteś na spotkaniu, partner zaczyna krytykować Twój ubiór. Jeden z Twoich rodziców również był mocno krytykujący.
Twój mózg łączy Cię ze schematem, zauważając podobieństwo i aktywując nieadekwatne do obecnej sytuacji emocje. To dzieje się poza Twoją kontrolą!
Może się boisz/wstydzisz? Zaczynasz starać się by wyglądać przy nim perfekcyjnie, tak bardzo chcesz usłyszeć, że on jest zadowolony…
Inny przykład. W Twoim domu rodzinnym nie okazywaliście sobie uczuć, nie mówiliście „kocham”, nie przytulaliście się, mało się o siebie troszczyliście, mało dawaliście sobie opieki. To, że tak miałeś nie oznacza, że nie odczuwałeś potrzeby, by ktoś się Tobą zaopiekował, przytulił, powiedział coś z czułością. Byłeś dzieckiem, potrzebowałeś tego, ale nauczyłeś się sobie z tym radzić, może tłumiąc swoje uczucia? Obecnie pracujesz w zespole nad projektem. Jest tam też Ona skupiona na zadaniu, nie zwracająca na Ciebie uwagi – nie wiadomo dlaczego, ale ciągnie Cię do Niej. Twój mózg połączył się ze schematem, przypomniał Ci jak bardzo potrzebowałeś bliskości – prawdopodobnie nie zauważysz, że to nie są emocje z teraz. Nie wiesz czemu, ale wiesz, że Ona mogłaby dać Ci to czego potrzebujesz. Jest jeden problem Ona Ci tego nie da.
Wygląda na to, że wybieramy to co znamy (zastanów się czy ciągle chodzisz do tych samym sklepów, wybierasz te same produkty, chodzisz do tych samych kawiarni, jesz te same potrawy)… w dorosłym życiu odgrywamy stare dramaty. Potrzeby, które nie zostały zaspokojone w dzieciństwie wypływają na wierzch i zmuszają nas do kontynuowania destrukcyjnych wzorców – często nieświadomie. I tak trwamy w związkach lub relacjach, które nas nie satysfakcjonują. Nie wiedząc jak wyjść i co zrobić, bo niby jak? Przecież nikt nas tego nie nauczył…
Jak to się dzieje? Przyjrzyjmy się tak zwanemu uczeniu emocjonalnemu…
Basia w wieku 4 lat znalazła się w domu dziecka. W tym czasie zaczął się u niej wytwarzać schemat opuszczenia/niestabilności więzi (więcej o schematach tutaj). W ciągu swojego życia 3 razy zmieniała domy rodzinne. Zaczęła nabierać przekonania, że na nikogo nie można liczyć. Prędzej czy później wszyscy odchodzą. Zaczęła radzić sobie ze wszystkim sama. Jej mocną stroną była inteligencja. Nauczyła się walczyć o to czego potrzebuje, ten sposób radzenia sobie był w tym momencie dla niej najkorzystniejszy. Zauważyła, że dzięki swojemu sprytowi, może dostać co tylko zechce i nie musi dawać wiele w zamian (schemat roszczeniowości/wielkościowości). W życiu dorosłym unika wchodzenia w związki, skończyła jednak dobre studia i zajmuje stanowisko kierownicze.
Adam pochodzi z katolickiej rodziny. Zawsze był uczony, że należy dbać o potrzeby innych. Rodzice często pomagali innym: pomagali finansowo, służyli rozmową i dachem nad głową. Adamowi nie zawsze to odpowiadało. Czasem wolałby, żeby mama kupiła mu coś nowego albo poczytała z nim książkę, ale kiedy tylko o to prosił, był krytykowany i potępiany. Potrzeby Adama zawsze były na dalszym planie, zarówno jeżeli chodziło o nowe zabawki jak i czas z rodzicami, bliskość czy rozmowę. Adam często jako dziecko czuł się niezrozumiany, to początek do powstania schematu deprywacji emocjonalnej. Dodatkowo krytyczni rodzice przyczynili się do powstania schematu nadmiernych wymagań, a mocno wierzące środowisko do powstania schematu samopoświęcenia. Adam miał przekonanie, że powinien pomagać innym, by uzyskać bliskość. Zaakceptował, że musi się dostosować i w pewnym momencie przestało mu to przeszkadzać (sposób radzenia sobie). Zaczął nawet czerpać radość z pomagania innym. Adam skończył psychologie i coaching, pomaga ludziom w rozwoju osobistym.
Ten sposób uczenia się: tworzenie schematu – przekonań – sposobu radzenia sobie – nazywamy uczeniem emocjonalnym
Adam i Basia spotykają się na imprezie. Adama zaczyna pociągać chłód, jaki bije od Basi (aktywacja schematu deprywacji emocjonalnej). Basia bardzo szybko zauważa, że podoba się Adamowi i chce to kontynuować, bo Adam może jej się przydać (aktywacja schematu roszczeniowość/wielkościowość). Zaczynają się spotykać. On dowiaduje się, co Basia przeszła w dzieciństwie, od razu powoduje to przeskoczenie do schematu samopoświęcenia, czuje, że bardzo chce jej pomóc. Zaczyna próbować, ale Basia wyczuwa, że zaczynają się zbliżać. Wie, że relacje nie trwają wiecznie (schemat opuszczenia/niestabilności więzi) i żeby się nie zaangażować zaczyna krytykować Adama na każdym kroku –odsuwa się. Adam słysząc krytykę- łączy się ze swoim schematem nadmiernych wymagań– wie, że musi starać się bardziej i mniej myśleć o sobie. Basi podoba się, że Adam stawia ją na piedestale (roszczeniowość/wielkościowość), więc kontynuuje relacje. W momencie kiedy Basia czuje, że są zbyt blisko… i tak w kółko. Działają jak zębatki, nakręcają się wzajemnie… Inaczej – ich schematy są kompatybilne.
Zakładam, że zaczynasz rozumieć jak to działa, rozumiesz mechanizm. Może zauważasz u siebie jakieś wzorce, widzisz jak funkcjonowałeś/aś w relacjach lub funkcjonujesz w obecnej.
Czy to oznacza, że związek Adama i Basi nie przetrwa? Nie wiem, ale myślę, że będą się krzywdzić. Czasem takie związki z zazębiającymi się schematami funkcjonują dobrze, zazwyczaj jednak ta komplementarność wiąże się z pewną sztywnością. Oznacza to, że każda zmiana, próba modyfikowania swoich sposobów radzenia sobie, pociągnie za sobą kryzys. Jeżeli schematy Adama i Basi są sztywne, a jedno z nich pójdzie na terapię i będzie chciało zmiany – druga strona prawdopodobnie tego nie udźwignie.
Wiemy już, że bardzo łatwo jest powtarzać wzorzec. Może czujesz teraz bezsilność, spróbujmy jednak spojrzeć na to z innej strony.
Skoro schematy tak bardzo warunkują Twoje wybory i relacje z innymi, to znaczy, że zmiana schematu może zmienić Twoje relacje. To bardzo dobra wiadomość! Nawet jeżeli będzie to trudne, to jest to możliwe.
Terapia Schematów i jej skuteczność jest potwierdzona empirycznie. Nie musisz od razu iść do terapeuty. Na początek możesz spróbować pracować samodzielnie. Na rynku dostępnych jest wiele pozycji samopomocowych. Zawierają one: kwestionariusze do zidentyfikowania własnych schematów, psychoedukację, przykładowe ćwiczenia, które warto wprowadzić w życie. W bibliografii znajdziesz kilka pozycji dotyczących pracy z własnymi schematami. Jeżeli jednak zauważysz, że emocje są bardzo intensywne, a Tobie jest ciężko to unieść, albo po prostu gubisz się w tym wszystkim – poszukaj fachowej pomocy.
Bibliografia:
- Różnice w ocenie funkcjonowania relacji romantycznej i wczesnych nieadaptacyjnych schematów Younga pomiędzy matkami i córkami. K. Ceniuch, K. Fłakowska, M. Krupa, D. Mącik. Artykuł ukazał się w roku 2018
- Understanding the Origins of Relational Styles
Książki do samopomocy: